Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbigniew zarzycki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbigniew zarzycki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 lutego 2018

Klasyczna dziesiątka: Najgorsze okładki książek sportowych [Ranking]

„Nie oceniaj książki po okładce”, brzmi słynne powiedzenie. Zawsze w swoich ocenach starałem się być mu wierny, ale niektórzy wydawcy nieco za bardzo uwierzyli, że to, jak prezentuje się ich dzieło, nie ma wielkiego znaczenia. Dla wszystkich tych twórców mam złą informację – w dobie zakupów robionych głównie przez Internet, pierwsze wrażenie może być wręcz kluczowe. Dziś więc ku przestrodze ranking dziesięciu moim zdaniem najgorszych okładek, które w żaden sposób nie zachęcają do sięgnięcia po lekturę.

10. „Skok do piekła” (Wydawnictwo FALL, 2013)

Zestawienie otwiera chyba najdziwniejsza okładka, z jaką się spotkałem. Ktoś tutaj ewidentnie puścił wodzę fantazji i nie zdążył wyhamować przed zderzeniem ze ścianą. Wojciech Fortuna wprawdzie miał problemy z prawem i trafił do więzienia, ale zamazywanie mu twarzy na okładce jego biografii jest dla mnie zabiegiem co najmniej niezrozumiałym. Można się tylko domyślać, że miało to zaintrygować czytelnika, ale nie zmienia to w żaden sposób faktu, iż efekt końcowy wygląda mało poważnie. Ogromna szkoda, bo tytuł „Skok do piekła” jest całkiem zgrabny (skok Fortuny po olimpijskie złoto okazał się początkiem jego końca), książka Leszka Błażyńskiego niezła, o czym przekonywałem w recenzji na blogu, ale okładka wielu potencjalnych czytelników może odstraszyć. Tym bardziej, że ktoś wpadł na genialny pomysł dołożenia płomieni, które spotęgują efekt tytułowego piekła… Brakuje jeszcze tylko pustej flaszki, która symbolizowałaby problemy Fortuny z alkoholem. Jak widać chęć pokazania treści książki na okładce nie zawsze jest dobrym pomysłem.

9. „Gwiazdy na antenie” (Wydawnictwo Muza S.A., 2003)

To trochę okładka rodem z filmów VHS. Kiedy na nią patrzę, od razu przed oczami staje mi film z mojej komunii lub przedszkolnych występów, który obowiązkowo musiał zawierać jakiś efekt falowania i przeciągniętą muzykę. Tutaj jest podobnie – zdjęcia na falującym taśmociągu wyglądają trochę jak z poprzedniej epoki, co jednak można wybaczyć, gdyż książka ukazała się dokładnie 15 lat temu. Warto jednak zwrócić uwagę na mikrofon znajdujący się przed autorem – Cezarym Gurjewem. Otóż mikrofon ten… lewituje! Normalnie wisi sobie w powietrzu, bo grafik doszedł do wniosku, że jeśli wymaże jego górną część, wcale nie będzie wyglądać to głupio. Błąd, wygląda to wyjątkowo głupio, dlatego też okładka trafia na listę najgorszych – takie błędy zdecydowanie nie powinny się zdarzać na froncie, który ma być wizytówką książki!

niedziela, 18 października 2015

Październikowe premiery (cz. 2)

W pierwszej części października działo się sporo, ale na drugą połowę tego miesiąca wydawnictwa także zaplanowały kilka ciekawych sportowych premier. Kibice swoją uwagę powinni skoncentrować na dniach 20-22 października, bo właśnie wtedy do księgarni trafią cztery nowości. Co najważniejsze, fani lektur o sporcie nie będą mogli narzekać na brak różnorodności.

W najbliższy wtorek, czyli 20 października, oficjalną premierę będzie miała książka o intrygującym tytule „Sztuka cierpienia”. Jeśli zainteresował was tytuł, opis powinien tylko zwiększyć chęć sięgnięcia po tę publikację. „Poruszająca opowieść o tym, jak nie poddawać się i walczyć o samego siebie”, czytamy w zapowiedzi. Mimo że to banalne stwierdzenie można znaleźć w opisie co piątej książki o sporcie, tym razem nie ma w nim ani krzty przesady. Zagłębiając się w opis, odkrywamy bowiem fascynujące szczegóły: „W trakcie lektury stajemy się świadkami prawdziwej przemiany autora: z narkomana w sportowca, który uparcie dąży do wyznaczonego celu. Zostawiając za plecami przeszłość, trafia do grona stu najlepszych uczestników triathlonu IRONMAN World Championship. Samobójcza próba podjęta w więzieniu miała być dla niego ucieczką od siebie i świata – stała się początkiem zmian”. Narkotyki, więzienie, próby samobójcze i sport, który okazał się ucieczką – czyż nie jest to intrygująca historia? Przykładem sportowca, który przeszedł taką drogę, może być Ronnie O’Sullivan. Jego autobiografia „Running” była bardzo ciekawa i motywująca, więc sporo obiecywać można sobie po lekturze książki Shane’a Niemeyera. Dzieło Amerykanina, które w jego ojczyźnie ukazało się w maju 2014 roku, teraz na polski rynek postanowiło wypuścić Wydawnictwo Galaktyka.

Dla kibiców poszukujących prawdziwie motywujących lektur to jedna z tych pozycji, które można brać w ciemno. Dlaczego? Ano dlatego, że rzadko widuje się książki, które w serwisie amazon.com mają tak rewelacyjne oceny. Nie bardzo dobre, ale właśnie rewelacyjne. Spośród 77 oceniających aż 97% postanowiło przyznać „Sztuce cierpienia” maksymalną notę: 5.0! Pozostałe 3% oceniło lekturę tylko trochę niżej, dające jej ocenę 4.0. Biorąc pod uwagę potencjał historii Niemeyera i powyższe opinie, nie trzeba się długo zastanawiać, czy po książkę warto sięgnąć. Sportowiec wraz z współautorem, którym jest Gary Brozek (polskie korzenie?), musieli odwalić kawał solidnej roboty, skoro ich dzieło zbiera same pochlebne recenzje. Polscy czytelnicy będą mogli przekonać się o tym już za kilka dni, jeśli oczywiście zdecydują się nabyć książkę, której okładkowa cena to 39,90 zł. W zamian otrzymają liczące 272 strony dzieło, które na język polski przetłumaczył Piotr Cieślak. Będzie hit? Wiele wskazuje na to, że biografia ma szansę doczekać się miana lektury kultowej wśród fanów biegania i sportów wytrzymałościowych.